Jan i Aleksandra Góralowie, Stanisław, Adela, Czesława, Lucyna, Henryka
- Strona główna
- Miejsca k
- K
- Kosów Lacki
- Jan i Aleksandra Góralowie, Stanisław, Adela, Czesława, Lucyna, Henryka
Miejsce
Kosów Lacki
Ludzie
Góral Jan
Góral Aleksandra
Góral Stanisław
Góral Adela
Góral Czesława
Góral Lucyna
Góral Henryka
Koenigstein Isadore
Koenigstein Mary
Głownia Gitla
Kosów Lacki to niewielka miejscowość w województwie mazowieckim, położona nieopodal Buga. Od obozu zagłady w Treblince mieszkańców dzieliło niecałe 10 km. Stwarzało to wiele możliwości pomocy prześladowanej ludności żydowskiej, ale też niosło za sobą ogromne zagrożenie.
Jan i Aleksandra Góralowie, którzy wraz z rodziną mieszkali w kolonii Kosów Lacki, wiedzieli, że za jakąkolwiek pomoc Żydom grozi kara śmierci. Nie pozostali jednak obojętni na krzywdę drugiego człowieka. Jan zdecydował, że w ich gospodarstwie znajdzie się schronienie dla Żydów. Przekonał rodzinę, że dadzą radę pomagać tym ludziom nawet przez kilka miesięcy. Wówczas jeszcze się nie spodziewał, że „goście” spędzą u nich blisko dwa lata.
Góralowie przygotowali w stodole specjalną kryjówkę, która pomieściła w sumie 11 osób. Początkowo schronienie znaleźli tu: Isadore i Mary Koenigstein, ich synowie Jerry i Michael, bracia Abraham i Mendel Rzepka z Kosowa. Dołączyła do nich Gitla Głownia i jej ciężarna córka Feiga, Berek, Szymon i Wolf, którym udało się uciec z obozu w Treblince.
Henryka Siniakowska, najstarsza córka Jana Górala, doskonale pamięta, jak mama wstawała wcześnie rano i przygotowywała posiłki. Dzieci rano i wieczorem nosiły jedzenie do stodoły tak, by nikt ich nie zauważył. Rodzina dokonała wszelkich starań, by kryjówka była bezpieczna aż do końca wojny. Myśl o ukrywających się osobach i konsekwencjach w przypadku denuncjacji towarzyszyła Góralom każdego dnia. „Kładziesz się z myślą o tym. Budzisz się tak samo z myślą o tym” – powiedziała pani Henryka Siniakowska. Żydzi nie mogli mieszkać w domu. W małych pomieszczeniach nie ukryłoby się tak dużo osób.
Z kilku miesięcy, o których początkowo mówił Jan Góral, zrobiły się dwa lata – aż do sierpnia 1944 r. Był to bardzo trudny czas dla rodziny. Przez te wszystkie miesiące przygotowywali posiłki swoim podopiecznym, prali i sprzątali. Czynili to w ukryciu, by nikt nie dowiedział się o ich dobrych sercach.
Bibliografia:
- E. Kopówka, ks. P. Rytel-Andrianik, „Dam im imię na wieki” (Iz 56,5). Polacy z okolic Treblinki ratujący Żydów, Oksford – Treblinka 2011.
- [Felieton] Ocalić od zapomnienia [odcinek 14.], emisja: TV TRWAM, 02.10.2015 r., godz. 20.50.