ZUM INHALT SPRINGEN, PRZEJDŻ DO MENU

PACZKI

Du bist hier:

Pan Jan Droździk opowiedział nam historię swojego teścia. Ojciec jego żony – Władysław Wędrychowicz w czasie II wojny światowej mieszkał w miejscowości Biecz. Organizował i wysyłał paczki żywnościowe do warszawskiego getta.

– Witaj, Władziu, co tam dziś wysyłamy? – z filuternym spojrzeniem zapytała Maria znajomego wchodzącego na zaplecze poczty. – A dzień dobry, Marysiu, dzień dobry – przywitał się objuczony jajkami i mięsem Władysław. – Mam dziś cygara, koniak, bombonierki i jedwabne pończoszki – odparł poważnym tonem, jak na prawnika przystało. – To ja sobie te pończoszki zostawię – zaśmiała się kobieta, zdejmując z półki pudełka, do których zamierzała zapakować przyniesione towary. Była pora obiadu, Maria zamknęła chwilowo pocztę, toteż mogli sobie pozwolić na swobodną rozmowę. – W najbliższych kilku dniach chyba nie dam rady nic przynieść, mam pilne sprawy na mieście – tajemniczo oznajmił Władek. Maria jednak nie dopytywała. Wiedziała, że jeśli jej pomoc byłaby potrzebna, Władek na pewno by jej o tym powiedział. „Jeśli o nic nie prosi, znaczy bezpieczniej, żebym nie wiedziała” – pomyślała. Wiedziała, że mężczyzna działa w porozumieniu z AK-owcami, że bywa w klasztorze u sióstr, gdzie organizowana jest pomoc prześladowanym. Wolała jednak o szczegółach nie wiedzieć. Mężczyzna zresztą już dwukrotnie cudem uniknął śmierci, wymykając się zaczajonym na niego Niemców.

Gdy zapakowali przyniesioną żywność, mężczyzna wymyślił naprędce jakieś niemieckie nazwisko i wpisał je w rubryce adresata. Było dość nietypowe. – Schmidta już przecież nie napiszę, bo znów się okaże, że jakiś tam Schmidt faktycznie się zgłosi i przechwyci przesyłkę – tłumaczył się znajomej, widząc jej zdziwione spojrzenie. – Mhm, to była historia… – pokiwała głową Maria. – Aż cud, że nic z tego nie było… Musiało trafić na jakąś trąbę – dodał Władysław. – O, to jeszcze obozowa naklejka dla zmylenia nietrąby i gotowe – powiedziała pracownica poczty, przyciskając pięścią ów specjalny znaczek. – Dzięki i do zobaczenia! – pożegnał się Władek. – Za parę dni na pewno tu wrócę – obiecał. I słowa dotrzymał.

Władysław Wędrychowicz razem z Marią Wanat wysłali do warszawskiego getta kilkanaście tysięcy jaj i kilka ton wieprzowiny.

Paczki

ERZÄHLEN SIE IHRE GESCHICHTE

KONTAKT
Instytut Pamięć i Tożsamość im. Jana Pawła II

Öffentliche Aufgabe, mitfinanziert durch das Außenministerium der Republik Polen
im Rahmen des Wettbewerbs Öffentliche Diplomatie 2017 – Komponente „Mitwirkung im Bereich der öffentlichen Diplomatie 2017.

„Die Veröffentlichung enthält nur die Meinungen des Autors und darf nicht mit der offiziellen Stellung des Außenministeriums der Republik Polen identifiziert werden.”

MSZ RP logo