Na przedramieniu miała wytatuowany numer 55793. Po niemal półrocznej gehennie przeżytej w Auschwitz-Birkenau 20 grudnia 1943 r. zmarła wycieńczona tyfusem. Była Polką, nie Żydówką. Nie tylko Żydzi bowiem ginęli w niemieckim obozie koncentracyjnym zorganizowanym przez Niemców na przedmieściach Oświęcimia – na skrzyżowaniu dróg Europy.

Zofia do obozu trafiła 25 czerwca 1943 roku, przetransportowana tam z więzienia na Pawiaku. A na sumieniu – z perspektywy Niemców dążących do zakończenia „kwestii żydowskiej” – faktycznie miała sporo. Przed aresztowaniem wraz z mężem mieszkała w Warszawie i pracowała w administracji przy przydziale meldunków. Korzystając ze swoich kompetencji, Zofia zaczęła wystawiać fałszywe dokumenty Żydom o aryjskich rysach. Dzięki nim ludzie ci mogli uciec przed śmiercią na roboty do Niemiec. Prócz tego kobieta niejednokrotnie przyjmowała u siebie w domu szukających kryjówki Żydów. Zaangażowała się też w zorganizowanie ucieczki Czesławy Pożarykowej i jej męża z obozu w Trawnikach. Plan w pełni się powiódł. Zachęcona sukcesem, Zofia postanowiła działać dalej. Niestety, następna próba ocalenia kogoś z obozu okazała się fiaskiem.

Polkę aresztowano wiosną 1943 roku. W Auschwitz przebywała razem z niejaką Sonią Landau, która dzięki fałszywym papierom otrzymanym właśnie od Zofii jeszcze w Warszawie, stała się Krystyną Żywulską. Żydówce udało się przeżyć i po wojnie opisała historię swojego ocalenia w książce Przeżyłam Oświęcim.