„Moja mama ukrywała dziecko żydowskie, ale co się z nim stało – nie wiem. Ona sama za to na śmierć poszła” – wspomina Stanisława, córka Stefanii Bochniak z Borysławia. Podczas okupacji niemieckiej Stefania mieszkała sama z niespełna czteroletnią córeczką, Stasią. Męża zabili Niemcy. Dlaczego? Bo zbierał węgiel. Po nią też przyszli. W 1942. Przyszli i zabrali. Jej córeczka była akurat na podwórzu. Po dwóch dniach po małą Stasię przyszła ciocia i przewiozła ją do wujostwa w Krzywczy k. Przemyśla.