Stanisław Siniarski razem z żoną Marianną i dziećmi: Edwardem, Ireną oraz Marianem Józefem mieszkał we wsi Lutkówka koło Mszczonowa. W czasie okupacji niemieckiej udzielili schronienia trzyosobowej rodzinie żydowskiej (małżeństwo z dzieckiem) o nazwisku Lipszyc. Żydzi ci ukrywali się u innych Polaków, m.in. Hanka Lipszyc była u Zgórzaków i u Borowskich. Do Siniarskich przyszli tuż przed samym porodem. „I ta Żydówka była w ciąży i miała bardzo trudny poród. I oni wysłali taką panią, która tam pomagała przy porodach. I ona pani Borowicz się nazywała (…) i ona przyjechała i ten poród odebrała, ale okazało się, że jej mąż współpracował z gestapo i on to doniósł”.

Dnia 10 marca 1944 r. do gospodarstwa Siniarskich przybyli żandarmi z Mszczonowa i otoczyli dom. Widząc to, Lipszyc wyszedł z domu. Został natychmiast zastrzelony. Następnie wyrwano z łóżek i wyprowadzono całą rodzinę Siniarskich. Kazano im położyć się na ziemię, po czym Niemcy oddali strzały. Dwójka najmłodszych dzieci Siniarskich miała poniżej 10 lat. W domu zastrzelili leżącą w łóżku Hankę z noworodkiem.

Mieszkającym w pobliżu Polakom kazano wykopać dół i zakopać wszystkich zamordowanych. Ciała zakopano na podwórku w obecności sołtysa w dwóch odrębnych dołach. „Dziecko żydowskie miało dzień czasu. To wzięli go na szpadel, bo mój tata opowiadał, że na szpadel go wzięli i rzucili go do dołu”. Po wojnie zwłoki Polaków przeniesiono na cmentarz parafialny w Lutkówce. „A tych Żydów, to zgłosiła się jakaś rodzina żydowska. No i tam ktoś jeszcze pamiętał, że w którym to dokładnie miejscu. No i też ich zabrali, ale czy do Izraela tego nie wiem”