Marianna Banaszek z dziećmi - zamordowani za pomoc Żydom
- Strona główna
- Miejsca p
- P
- Pustelnik
- Marianna Banaszek z dziećmi - zamordowani za pomoc Żydom
Miejsce
Pustelnik
Ludzie
Banaszek Marianna
Banaszek Stanisława
Banaszek Wiktoria
Banaszek Władysław
– Pani Banaszkowa! Pani Banaszkowa! – stukał do drzwi wyraźnie zaniepokojony pan Feler, sołtys. Gdy kobieta otwarła, mężczyzna wśliznął się do środka, rozejrzał z przestrachem i powiedział: „Niemcy się zwiedzieli. Musicie uchodzić, bo was zabiją”. W kryjówce za szafą, niczym w baśniowej Narnii, od przeszło roku kamuflowało się żydowskie małżeństwo. Początkowo była z nimi córeczka, ale nie przeżyła. Pochowano ją w ogrodzie, pod wisienką.
Pani Marianna wraz z dziećmi – 20-letnim Władkiem, Wiktorią i 17-letnią Stasią – co prędzej wyprawiła małżonków z domu, a sama postanowiła zostać. – Skoro nie znajdą tych, których szukają, to chyba sobie pójdą…? Fałszywych donosów na pewno mają sporo – gdybali Banaszkowie. Rano Wiktoria jak co dzień wybrała się do pracy w Warszawie, a pani Marianna poszła do kościoła. W domu zostali Władek i Stasia. Nim mama zdążyła wrócić, niemieccy żandarmi splądrowali mieszkanie. Nie znalazłszy śladu po ukrywanych, wypchnęli rodzeństwo do auta, wywieźli do Marek i zastrzelili w okolicach cegielni. Ich ciała leżały cały dzień niepogrzebane – miały stanowić dla Polaków przestrogę: „Tak giną ci, co pomagają Żydom”. Rozochoceni zapachem krwi niemieccy kaci wrócili do domu Banaszków. Marianna nie miała czasu na żałobę. Zamordowali ją w przedpokoju. Na ulicy złapali jakiegoś mężczyznę, kazali mu wykopać dół w ogrodzie i wrzucić do niego ciało zabitej kobiety.
– To niemożliwe! – zakrzyknęła Wiktoria na wieść o zdarzeniach. Znajomi błagali, by nie wracała do domu, rozum podpowiadał to samo, ale serce dyktowało inaczej. – Muszę ją zobaczyć, muszę – powtarzała. Po jakimś czasie okazało się, że i ona nie żyje. Mieszkańcy Pustelnika podejrzewali, że tak jak jej rodzina, została zamordowana przez Niemców. Miejsce pochówku pozostało nieznane.
W 1945 r. Czesław Szewczak, krewny Banaszków, zadbał o to, by zwłoki Marianny, Władysława i Stanisławy zostały przeniesione na cmentarz parafialny. Rok później do miejscowości Pustelnik przyjechał Żyd, który razem z rodziną ukrywał się u Marianny Banaszek, by zabrać ciało swojej córki i pochować ją w Izraelu. Więcej już się tam nie pojawił.
DOKUMENTY:
brak materiałów dodatkowych