Na cmentarzu dla jeńców rosyjskich w zbiorowej mogile leżą ciała Marii Bolanowskiej, jej syna Piotra z Posady Górnej k. Rymanowa oraz Ajzyka Bobika z Rymanowa, szkolnego kolegi Piotra. Dwoje Polaków i Żyd. Zakopali ich tam Niemcy, bo akurat mieli najbliżej. Całą trójkę zamordowali. Ajzyka za to, że był Żydem, a matkę z synem za to, że udzielili Żydowi schronienia.

W sierpniu 1944 r. Niemcy złapali Bobika, jak szedł polami w kierunku wsi Sieniawy. Miał przy sobie kenkartę Piotra Bolanowskiego. Tak dotarli do jej prawdziwego właściciela. Zabrali chłopaka do Posady Górnej, gdzie aresztowali również Bolanowskiego. Obydwu przesłuchiwano na posterunku, nie szczędząc im wymyślnych tortur. Nazajutrz na posterunku stawiła się Maria Bolanowska, prosząc o zwolnienie syna. „Zostawcie mi go, nie mam już nikogo, tylko Piotrka… w dodatku są żniwa, jest sierpień, ktoś musi mi w polu pomagać” – zwróciła się błagalnym tonem do Niemców. Po części przychylili się do jej prośby. Zastrzelili i Piotrka, i ją, nie oszczędzając, oczywiście, także Ajzyka.