– Ejże, panowie, jakiś Żydas nam tu w pole czmycha – zwrócił się do swoich kompanów jeden z Niemców jadących drogą z Urzędowa do Kraśnika.

– Uszanowanie! – zawołał Niemiec do czającego się w zbożu mężczyzny.

– A skąd to idziecie? – zapytał. Żyd wygramolił się z pola i z miną nieszczęśnika, nieświadomy tego, że właśnie wydaje wyrok na Polaka, odparł: „A od felczera wracam, Dzikowskiego Juliana”.

Niemcom powtarzać nie było trzeba. Wkrótce stawili się w Urzędowie w gospodarstwie państwa Dzikowskich, gdzie po pomoc medyczną zgłaszali się zarówno polscy partyzanci, jak i Żydzi. Na widok zbliżających się Niemców Julian rzucił się do ucieczki. Było już jednak za późno – zginął na własnym podwórzu od strzału z niemieckiego karabinu. Działo się to w lipcu 1943 roku.