– Józefa, nie wracaj do domu, jeśli ci życie miłe, słyszysz – nalegali sąsiedzi z Zazamcza. Kobieta do domu jednak wróciła. Niemcy już na nią czekali. – Bierz się za łopatę i kop – wrzasnął Niemiec. Polka, przerażona, rozkaz wykonała. – A teraz klękaj tu – padła komenda. Po chwili padł strzał, a kobieta osunęła się do dołu. – No, to masz za swoje – splunął na rozkopaną ziemię żandarm. – Już żadnemu Żydziachowi nie dopomożesz, ty siostro miłosierdzia – z pogardą wycedził przez zęby. Kilka dni wcześniej Niemcy mieli rozstrzelać sześcioro Żydów, w tym trzyosobową rodzinę Metzgerów, której pomagała Józefa. I za tę pomoc właśnie kobietę miano ukarać śmiercią. Polka bowiem ukrywała w swoich zabudowaniach osoby pochodzenia żydowskiego i nosiła żywność tym, którzy na co dzień ukrywali się w pobliskich lasach. Do mordu doszło we wrześniu 1944 roku.