Niedaleko wsi Skórnice (pow. konecki), w przysiółku nazywanym Kopalnią, mieszkała rodzina Olszewskich. Maria Olszewska (ur. 1901 r.) z d. Stasiak była wdową po Leonie –nauczycielu szkoły elementarnej w Skórnicach, który sprowadził się tutaj z Łodzi. Była jego drugą żoną. Leon zmarł krótko przed wybuchem drugiej wojny światowej. Z pierwszego małżeństwa z Emilią z d. Geperd miał on piątkę dzieci: Kazimierza i Mieczysława (byli wówczas na robotach przymusowych w Niemczech), Irenę (mieszkała w Łodzi), Henryka (ur. 6 czerwca 1910 r.) i Wojciecha. Razem z Marią miał natomiast troje dzieci: Leona (ur. 13 stycznia 1924 r.), Władysława (ur. 28.06.1928 r.) i Mariana (ur. 1932 r.).

Henryk Olszewski ożenił się z Janiną (ur. w 1913 r. w Niewierzynie) z d. Mamrot i mieli czwórkę dzieci: Krystynę (ur. 6 grudnia 1935 r.), Jana (ur. 28 marca 1939 r.), Bogdana Adama (ur. 14 maja 1941 r.) oraz najmłodszą Zofię Janinę (ur. 27 grudnia 1942 r.).

W Kopalni, tuż przy lesie, były tylko dwa domy i należały one do Olszewskich. W jednym mieszkała Maria ze swoimi synami i pasierbem, a w drugim Henryk z żoną i dziećmi. Utrzymywali się z ok. 8 ha gospodarstwa rolnego, a także pracując u zamożniejszych gospodarzy, czy w cegielni.

W połowie 1940 r. do Olszewskich przybył Tadeusz Maliszewski (ur. 22 września 1922 r.), dalszy krewny z Łodzi (jego matka była siostrą pierwszej żony Leona – Emilii), który w ten sposób chciał uniknąć pracy przymusowej w Rzeszy. Zamieszkał wówczas w domu Marii i pomagał w gospodarstwie. W listopadzie 1942 r. Maria Olszewska przyjęła do swojego domu kolejne osoby. Maliszewski wspomina, że na początku nie była świadoma, iż byli to Żydzi.

Weintraubowie pochodzili z Sulejowa i byli tam właścicielami tartaku. Mieszkali wcześniej przy ulicy Koneckiej 38. Najstarsza z rodu była Doba, wdowa po Chasklu Weintraubie. Jej syn Józef ożenił się z Renią pochodzącą z Łodzi, z którą miał córkę Helenę (ok. 16 lat). Kolejny syn, Henryk miał żonę Madzię z Sulejowa oraz córkę Annę (Hanię) (ok. 22 lat) i syna Chaskla (ok. 12-13 lat). Kopel (Karol) Weintraub (ur. 1905 r. w Sulejowie) był inżynierem i kierownikiem tartaku. Jego żona, Maja Matylda z d. Rosenthal (ur. 1906 r.) pochodziła z Łodzi. Była tam wcześniej nauczycielką literatury polskiej w gimnazjum im. ks. I. Skorupki. Kopel i Maja mieli córkę Elżunię (ur. 1935 r. w Sulejowie). Kolejnym synem Doby był Icek (Ignacy) Weintraub (ok. 27-28 lat) – lekarz pediatra, który ukończył medycynę w Bolonii. Była jeszcze Małgorzata, córka Doby, z mężem Władysławem i córką Lusią (ok. 14 lat).

W 1940 r. przybyła do Sulejowa rodzina Mai z Rosenthalów, żony Kopela Weintrauba. Rosenthalowie zamieszkali wówczas w domu u Weintraubów. Byli to: Wiera (ur. 1882 r.), Jakub (ur. 1897 r. w Łodzi), Ewa (ur. 1897 r. w Łodzi) i Anna (ur. 1902 r. w Łodzi). Po jakimś czasie dołączyły do nich kuzynki z Warszawy: Eliza (Elżbieta) Tulska i Eliza (Elza) Taksyn.

Kiedy w Sulejowie nie było już bezpiecznie, rodziny postanowiły się ukryć. Pomogła im w tym serdeczna sąsiadka Weintraubów – Maria Rudnicka z d. Szukiewicz, która „zebrała metryki urodzenia zmarłych członków swojej rodziny i przekazała je rodzinom Rosenthalów i Weintraubów, wyposażając ich tym samym w tzw. aryjskie papiery”. Kiedy otrzymali kenkarty, po akcji w listopadzie 1942 r., opuścili Sulejów i część rodziny znalazła schronienie u pani Margasińskiej w Końskich, natomiast pozostali udali się do Olszewskich.

Maria Olszewska przyjęła do swojego domu dziesięć osób z rodziny Weintraubów. Tadeusz Maliszewski wspomina: „mieszkaliśmy wspólnie razem z tymi Żydami w jednej izbie. Bo tak, jak ktoś obcy przychodzi, to wchodzi najpierw do kuchni, a nie od razu do pokoju. Oni mieli sienniki rozłożone i na nich spali. Gospodyni Olszewska gotowała im posiłki, no i tak przebywali.”. Tak też przetrwali zimę.

Od początku 1943 roku Olszewska coraz bardziej obawiała się kary śmierci, która groziła za ukrywanie osób pochodzenia żydowskiego. W związku z tym Henryk i Wojciech Olszewscy, przy pomocy Maliszewskiego, przygotowali im kryjówkę: „Wykopaliśmy w stodole głęboki schron, głęboki, 4 metry na 3, wysoki na 2 metry, takimi okrąglakami był cały wyszalowany, na wierzchu tak samo był sufit z okrąglaków i to było przysypane ziemią, a wejście do schronu było z nieczynnej obórki.”. Weintraubowie opuszczali schronienie tylko w nocy, by nie być widocznymi.

Nie wiadomo, w jaki sposób Niemcy dowiedzieli się o ukrywających się u Olszewskich Żydach. 16 kwietnia 1943 r., w piątek poprzedzający Niedzielę Palmową, do zabudowań przybyli żołnierze niemieccy. Zatrzymali jadącego furmanką konną właściciela restauracji z Czermna o nazwisku Lis. Pochwycili Olszewskich, a Lisowi wskazali kryjówkę Żydów i kazali tam wejść i im powiedzieć „żeby zabierali wszystko, co mają, ze sobą, bo są bez szans, że są wkoło zabudowania obstawione i nie mają szans i niech wychodzą.”.

Żołnierze niemieccy ograbili domy Olszewskich i przygotowali do podpalenia. Następnie nakazali odkryć strop kryjówki. „Odkryli ten dół, ten bunkier, no i później każdy z Niemców tego, co trzymał na lufie, i Żydów i Polaków, pojedynczo podprowadzał pod ten dół, a tam oficer stał niemiecki i strzelał do każdego i w ten dół przewracali się. Jak wystrzelał do końca  wszystkich, tak zarządził, żeby granat w ten w dół.”.

Na miejscu zastrzelono wówczas z rodziny Olszewskich: Marię, jej syna Mariana oraz Janinę z dziećmi – Krystyną, Janem, Bogdanem i niespełna czteromiesięczną Zofią. Z rodziny Weintraubów zginęli: Doba, jej syn Henryk z dziećmi Anną i Chasklem, Renia i jej córka Helena oraz Maja z d. Rosenthal wraz z córką Elżunią.

Henryk i Leon Olszewscy razem z Józefem Weintraubem zostali zabrani przez Niemców. Józefa zastrzelili w Przedborzu na kirkucie, natomiast Olszewscy, 3 czerwca 1943 r. transportem z Radomia, zostali przewiezieni do obozu Auschwitz. Henryk otrzymał numer obozowy 123 572, natomiast Leon 123 573. Obaj zginęli – Leon w Auschwitz 31 grudnia 1943 r., natomiast Henryk w Natzweiler w 1944 r.

Przeżył Władysław Olszewski, który tego dnia pasł krowy gajowego Cegielskiego. Ocalał również jego przyrodni brat Wojciech – udał się on wówczas razem z Ickiem Weintraubem po zaopatrzenie do Trojanowskiego do miejscowości Borowiec. Dzięki temu obaj przeżyli. Na miejscu nie było także Tadeusza Maliszewskiego. Gdy wrócili do Kopalni, było już po wszystkim. Z obawy przed złapaniem nawet nie zbliżali się do zabudowań i przez jakiś czas ukrywali się w lesie.

Niemcy nakazali zasypać dół z ciałami, ponieważ wiele osób z okolicznych miejscowości przychodziło popatrzeć lub szukać majątku. Dopiero po zakończeniu wojny, w 1945 r., Irena razem ze swoim bratem, który przeżył – Wojciechem Olszewskim oraz Tadeuszem Maliszewskim odkopali szczątki rodziny Olszewskich, złożyli do wspólnej trumny i pochowali na cmentarzu parafialnym w Fałkowie. W kwietniu 1996 r. odbyła się wizja lokalna na miejscu, w którym pozostały szczątki osób z rodziny Weintraubów z udziałem m.in. archeologów. Nie odkryto ich jednak.

Instytut Yad Vashem 6 sierpnia 1996 r. odznaczył Henryka, Janinę, Marię i Leona Olszewskich tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.