Mieszkańcy Hadli Szklarskich - zamordowani za pomoc Żydom
- עמוד הבית
- מקומות h
- H
- Hadle Szklarskie
- Mieszkańcy Hadli Szklarskich - zamordowani za pomoc Żydom
מקום
Hadle Szklarskie
אנשים
Dec Józef
Dec Maria
Dec Bronisław
Dec Stanisław
Dec Tadeusz
Dec Władysław
Dec Anna
Bogusz, imię nieznane
Gajda Henryk
Hałyś Emilia
Jasiński Władysław
Kubicka Justyna
Kuszek Jakub
Kuszek Zofia
Lewandowski Wincenty
Lewandowska Emilia
Nycz Sylwester
Pelc Stanisław
Wojturski Grzegorz
– Mam trochę jedzenia i ciepłe ubrania. Wybiorę się dziś do Decowego bunkra –informował sąsiada Grzegorz Wojturski z Grzegorzówki. Wielu zresztą mieszkańców ich wioski i okolicznych osad angażowało się w pomoc Żydom ukrywającym się przed Niemcami. Wśród nich był m.in. Władysław Jasiński z tejże Grzegorzówki. Było lato 1942 roku. Trzej bracia mieszkający z rodzicami w leśniczówce w Hadlach Szklarskich w tajemnicy przed swoimi rodzicami zorganizowali w pobliskim lesie bunkier dla siedmiorga Żydów: Judy, Jankiela, Chany, Józefa, Branda, Berka i Małki Schönfeld. Schron był solidny i – jak sądzili Bronek, Stasiek i Tadek Decowie – dobrze zamaskowany. Pech chciał, że w listopadzie w okolicach bunkra zwołano polowanie. Jeden z myśliwych natknął się na bunkier. „Oho, trza by to zgłosić żandarmom” – pomyślał. I jak pomyślał, tak zrobił. Na reakcję Niemców nie trzeba było długo czekać. Pięcioro Żydów zdążyło wprawdzie uciec, ale dwie kobiety zostały.
– Gadać, kto wam to tu przygotował?! Skąd macie żarcie?! – wrzeszczał Anton Hachmann do przerażonych kobiet.
– W życiu nic wam nie powiem – z godnością odparła Chana. Ledwie jednak domówiła te słowa, gdy jeden z Niemców wystrzelił. Kobieta osunęła się bezwładnie na ziemię.
– Ty też chcesz? – szyderczo zapytał Niemiec drugą Żydówkę, uderzając ją przy tym w twarz. Reszta żandarmów poczuła się zachęcona do działań.
– Tylko mi jej nie zabijcie – syknął do podopiecznych Hachmann. Za wszelką cenę chciał bowiem dotrzeć do Polaków, którzy z całą pewnością pomagali Żydom. Bez nich przecież w tym lesie nikt by nie przetrwał. Hachmann przemógł w końcu rosnącą w sobie nienawiść i zwrócił się do na wpół skatowanej dziewczyny łagodniejszym tonem:
– Słuchaj, podasz nam nazwiska i puścimy cię wolno. Małka, wykończona biciem, przystała na propozycję. Kłamliwą, rzecz jasna.
Żandarmi razem z dziewczyną zajechali do Pantalowic przed dom rodziny Władysława Deca, brata trzech konstruktorów bunkra. Na gospodarstwie były tylko jego dzieci. Żydowski chłopiec, którego wraz z żoną ukrywał, widząc zbliżających się Niemców, uciekł w popłochu.
– Jakie ładne zdjęcia tu na ścianie – zaczął jeden z Niemców podczas rewizji domu. – Ktoś z tych ludzi ci pomagał? Rozpoznajesz kogoś? – Niemiec przystawił Małce lufę do skroni.
– Ten…, ten… i ten. I jeszcze ten – dziewczyna wskazała na Władysława i jego trzech braci.
– No, i o to nam właśnie chodziło, idiotko – warknął jeden z żandarmów.
W tym czasie Władysław, nieświadomy zajść, wracał spokojnie z Kańczugi. Anna, jego żona, została jeszcze w mieście, żeby załatwić jakieś sprawy. Niemcy zgarnęli Władysława na drodze. Dowieźli go do domu i tam, na jego oczach, zaczęli rabować co cenniejsze przedmioty. Przed dalszą, ostatnią w jego życiu drogą Władysław zdążył jeszcze powiedzieć swoim dzieciom: „Siedźcie tu, dzieci, siedźcie tu. Mamusia przyjdzie”. Niemcy wypchnęli go na zewnątrz. Bez butów… Był 4 grudnia 1942 roku. Przejmujący ziąb. Szli z nim przez wieś i po kolei wyciągali z domów Polaków wskazanych przez Małkę Schönfeld. Wreszcie zatrzymali się na podwórzu u Lewandowskich. Tam zamordowali gospodarzy, tj. Wincentego i Emilię Lewandowskich, a także Emilię Hałyś, Jakuba i Zofię Kuszek, ich córkę Justynę Kubicką, no i oczywiście Władysława Deca. Gdy już zaczęło się ściemniać, padła komenda: „To teraz po resztę Deców, do hadelskiej leśniczówki”.
Trzej bracia nie wiedzieli nic o mordzie w Pantalowicach i nie spodziewali się najazdu. Gdy usłyszeli podejrzany hałas, nie było już czasu na ratunek. Niemcy rozstrzelali całą trójkę. „W spokoju” zostawili jedynie sparaliżowanych mordem rodziców, którzy o pomocy Żydom pojęcia nie mieli.
Sprawa bunkra wybudowanego przez Deców nie była jeszcze zamknięta. Niemcy wiedzieli, że ukrywającym się tam Żydom pomagali także mieszkańcy pobliskiej Grzegorzówki. Ich postępowanie domagało się więc natychmiastowej kary. Śmierci, ma się rozumieć. Tak oto zginęli, po uprzednim skatowaniu, Władysław Jasiński Sylwester Nycz, Grzegorz Wojturski, Henryk Gajda i Stanisław Pelc. Zostali ukarani za pomoc drugiemu człowiekowi.