– Władek, ratuj się, oni mają na was donos, że Żydów przechowujecie. Przyjdą lada chwila – potajemnie ostrzegł Polaka jeden z policjantów granatowych z posterunku Chorkówka. Władysław zmartwiał. Myśli kłębiły mu się w głowie jak oszalałe. „Muszę uciekać. Muszę uciekać. Tylko gdzie?” – zastanawiał się rozpaczliwie. Bezwiednie narzucił na siebie coś ciepłego i rozglądając się, czy nikogo w pobliżu nie ma, pobiegł do mieszkającego w okolicy Longina Marszała. Z oddali słychać już było pędzących gestapowców. Jechali do domu Krzysztyniaków w Faliszówce, do domu numer 2. W tym czasie na strychu i w stajni ukrywało się sześcioro Żydów: mężczyzna w wieku ok. 60 lat, para w wieku ok. 20 lat, chłopiec w wieku ok. 5–7 lat i małżeństwo w wieku ok. lat 50. Był luty 1944 roku. Funkcjonariusze otoczyli dom. – Wszyscy wychodzić! Jak nie, to spalimy dom! – padł rozkaz. Był na tyle donośny, że słyszeli go także ukrywający się uciekinierzy. Trzech z nich – ze strachu przed rewizją – zaczęło gramolić się przez dachową strzechę w nadziei, że uda im się uciec. Niemcy jednak dość szybko ich spostrzegli. Seria strzałów i wszyscy zginęli. – Przyprowadźcie ze dwóch chłopów z sąsiedztwa. Niech idą do chałupy pierwsi – rozkazał swoim podopiecznym kierujący akcją. W krótkim czasie na miejsce doprowadzono Jana Gradowicza i Jana Dubicza, sąsiadów Krzysztyniaków. Rozpoczęła się rewizja. – Patrzcie, panowie, jakie nieboractwa tu leżą – zaśmiał się Niemiec na widok ukrytych pod słomą dwóch Żydówek i chłopca. – Rozstrzelać na miejscu – rozkazał gniewnym tonem. – A gościnny gospodarz to gdzie poszli? – chciał wiedzieć szef mordujących. – Znaleźć mi go, i to duchem! Jak mi go nie przyprowadzicie, spalimy całą wioskę – zagroził w obecności Krzysztyniakowych sąsiadów. Władysława schwytano prawdopodobnie nieopodal domu sołtysa.
– Tatę rozstrzelali nazajutrz w publicznej egzekucji, na oczach mieszkańców. Miałam wtenczas 3,5 roku, brat [Józef] miał lat 5, a siostra [Janina] – 8 – wspominała później Maria Marszał z d. Krzysztyniak. – Co po tym wszystkim przeżyliśmy, to trudno opisać. Ile nędzy, bólu i nieszczęść… to się nie da w kilku zdaniach opisać – mówiła. Jej ojciec został pochowany na cmentarzu w Nienaszowie. Ukrywani Żydzi pochodzili prawdopodobnie z Łężyn w gminie Jasło. Czworo z nich było ukrywanych przez 3 tygodnie, pozostała dwójka przez około dobę. W wyniku akcji gestapo na roboty do Niemiec wywieziono 6 mieszkańców Faliszówki.