PRZEJDŹ DO TREŚCI, PRZEJDŻ DO MENU

RODZINNY DOM

Jesteś tu:

W ciągu najbliższych czterech tygodni, będziemy gościć u pani Reginy Frelich z Rybnika. Pani Regina opowie nam piękną historie pomocy, jaką w czasie II wojny światowej, udzieliła jej najbliższa rodzina uciekinierom z obozu w Oświęcimiu.

Dom był duży, z perspektywy dziecka nawet ogromny. Mieścił trzypokoleniową rodzinę państwa Marii i Fryderyka Smołków i… kogoś jeszcze. Któregoś dnia trafili tam na wpół żywi dwaj mężczyźni. – Wpuście, przechowajcie, ukryjcie – jeden przez drugiego błagali Żydzi. – Niemcy nas gonią, uciekliśmy z transportu – padło wyjaśnienie. Z pokoju dochodziło tykanie zegara. W uszach przybyłych – czekających na zaproszenie – każde tik-tak zmieniało się w grzmiące bach-bach. – Wchodźcie – usłyszeli.

Tej nocy Smołkowie nie umieli zasnąć. Niemcy mogli przecież wpaść w każdej chwili… Na szczęście nic takiego się nie zdarzyło. Żydzi nabrali nieco sił, zjedli śniadanie. – Pora na nas, idziemy dalej – podziękowali i nie chcąc narażać życia Smołków, ruszyli w dalszą drogę. Pochodzili prawdopodobnie z Sosnowca.

Smołkowie razem z dziećmi – mającymi już własne dzieci – przyjęli pod swój dach jeszcze jednego mężczyznę o żydowskich korzeniach. Ten, Grek z pochodzenia, zatrzymał się u nich na dłużej. Doczekał końca wojny i wyjechał. Był młodziutki, tęsknił bardzo za swoją mamą i tatą. – Czy kiedyś jeszcze ich zobaczę?… – wzdychał, a w oczach pojawiały mu się świeczki. – A do rodzeństwa nie tęsknisz? – pytała pani Maria. – Nie mam rodzeństwa. Ja sam jestem, jedynak – wyjaśnił.

W okolicy zrobiło się niebezpiecznie. Za jednego Żyda cała rodzina Polaków mogła przypłacić życiem. – Musimy się przeprowadzić – postanowiono. Żydowskiego chłopaka wzięto ze sobą. – Byłam wtedy mała, nie rozumiałam, jak to można na kogoś polować, ale wiedziałam, że nikomu nie mogę nawet na ucho powiedzieć, że mieszka u nas ten chłopak – wspomina wnuczka państwa Smołków – Regina Frelich. – Było nas w domu dużo: moi dziadkowie, rodzice i jeszcze rodzeństwo mojej mamy i ich rodziny… Wszyscyśmy pomagali, nikt słowem nie pisnął. Gdy wojna się skończyła, chłopak wyjechał gdzieś do swoich – zawiesza głos, myślami sięgając do wojennych dramatów.

Rodzinny dom

OPOWIEDZ SWOJĄ HISTORIĘ

KONTAKT
Instytut Pamięć i Tożsamość im. Jana Pawła II

Zadanie publiczne współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w ramach konkursu Dyplomacja Publiczna 2017 – komponent „Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2017.”

Publikacja wyraża jedynie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

MSZ RP logo