Piotr Domański mieszkał z żoną i synami we wsi Rzążew (powiat Siedlce). W schowku pod stodołą, która znajdowała się na polu w Kolonii Wielgorz, polska rodzina ukrywała Żydów oraz partyzantów. Przynosiła im również jedzenie.

8 kwietnia 1943 r. – wskutek donosu – do gospodarstwa Domańskich przyjechała żandarmeria niemiecka. Piotra, Antoniego i Franciszka okrutnie pobito, a następnie furmanką przewieziono pod las i zastrzelono. Przy egzekucji obecny był sołtys wsi.

Żona Piotra Domańskiego nie ucierpiała fizycznie, jednak widziała przez okno, jak Niemcy mordują jej najbliższych. Potwierdza to jeden ze świadków: „I w pewnym momencie się dowiedziano, że tam przechowują, przyjechali Niemcy i ich – ojca i dwóch synów – zmordowali. I gdzieś w lesie tam, pod lasem […] w dole pochowali. Na oczach matki to się działo […]”

Piotr w dniu egzekucji miał 77 lat, jego synowie – Franciszek 37 i Antoni 31. Ich ciała pochowano na cmentarzu w Zbuczynie.