– My im jeszcze damy popalić, hehe – nerwowo zaśmiał się Niemiec. – Dorżniemy tę watahę. A teraz dawać mi tu tych dwóch Żydasów. Ale migiem! – zakomenderował. Po chwili stanęło przed nim dwóch mężczyzn: jeden z Warszawy, drugi – Szymel Helman – ze Sterdyni. – Dołączycie do zbiegów ze sterdyńskiego getta i wszystkiego się od nich wywiecie. Chce znać nazwiska wszystkich zaplutych Polaczków z Paulinowa i okolic, co im choćby kromkę chleba podali. Chce wiedzieć, kto ich ukrywał, kto dawał żarcie, kto leczył, kto informował o sytuacji. No i chcę mieć wszystkich ukrywających się Żydów. Zrozumiano?! – wrzasnął Niemiec. W głowie planował już obławę i pacyfikację wsi.

Obaj szpiedzy skutecznie przeniknęli do środowiska uciekinierów. Notowali skrupulatnie nazwiska, adresy, opisy sytuacji i wszystko to przekazywali Niemcom. Za ich przyczyną zniecierpliwieni „nieporządkiem” Niemcy mogli przejść do rozprawienia się z Polakami i zakończenia kwestii zbiegłych Żydów. Akcja była spektakularna. W nocy z wtorku 23 lutego na środę 24 lutego 1943 roku dwa tysiące żołnierzy i policjantów z Ostrowi Mazowieckiej i ok. 60 samochodów gęsto otoczyło Paulinów i okoliczne wsie. Zajęto 10-kilometrowy odcinek drogi prowadzący od szosy Sterdyń–Sokołów, przez las zembrowski, pod Wymysły, Ratyniec przez Dąbrówkę i znów do szosy. Mordowano planowo, po niemiecku, według listy.

– Dobra chłopaki, no to jedziemy! Numer jeden do odstrzału: „Kierylak Franciszek. Stróż w zabudowaniach dworskich” – z pogardą w głosie wyczytywał Polaków niemiecki funkcjonariusz. – „Nocował Żydów w stajni” – kontynuował. – Dalej: Augustyniak Franciszek, jego teść Siwiński Jan i Wiktorzak Aleksandra – z trudem wymawiał polskie nazwiska. – Do roboty, ci pójdą na pierwszy ogień – zarządził Niemiec. I jak powiedział, tak też się stało. – Do tego robactwa dojdzie jeszcze niejaki Piwko Stanisław, co to litościwie chlebkiem częstował małe Żydziątka – wycedził z obrzydzeniem. – A potem do rozstrzelania proszę: Zygmunt Drgas, Stanisław Kotowski, Marian Nowicki, Stanisław Piwko, Zygmunt Uziębło, Józef i Ewa Kotowscy z dzieciakami – ci też „od chlebka”, Wacław Pogorzelski, Jan Siwiński, Franciszek Śliwiński – poinstruował podwładnych. – Aha, i co wartościowe, to brać. Zresztą chyba nie muszę tego mówić – dorzucił. Niemcy ochoczo zabrali się do realizacji rozkazów. Z rodziny Kotowskim udało im się zamordować rodziców Ewę i Józefa oraz syna Stanisława. Dzięki wskazówkom mamy Kazimierz skutecznie ominął niemiecką blokadę i zdołał uciec. Czesław także uszedł z życiem, podobnie 18-letnia Stanisława.

W tym samym roku do Treblinki na śmierć wywieziono dwóch Stanisłów: Mazurka i Kusiaka. Podczas kopania rowów zginęli zaś Czesław Borowy, Jan Brzozowski i Stanisław Hendoszko.

Chcąc upamiętnić śmierć pomordowanych w Paulinowie, mieszkańcy gminy Sterdyń – Franciszek i Józef Pytlowie z kolonii Dzięcioły – wybudowali kapliczkę z figurą Jezusa Frasobliwego w miejscu egzekucji małżeństwa Kotowskich. Tablice wykonał Włodzimierz Grużewski z Sokołowa Podlaskiego.