Kazimierz Piskorek mieszkał z rodziną w Kowlu. Pracował jako konduktor. Najprawdopodobniej w czasie okupacji ukrywał w swoim domu rodzinę żydowską. Poza tym przewoził listy i paczki od Żydów z Kowla do Chełma. W tę akcję angażowali się także jego koledzy, wśród których byli m.in. Marian Grabowski i Józef Kowalski.

Zimą 1942/1943 do Piskorka przyszedł Józef Szpulman, który przed wojną pracował w warsztatach wagonowych w Kowlu. Chciał przedostać się do Chełma i prosił o pomoc. Piskorek wraz z innymi przygotował Żyda do przerzutu przez granicę. Załatwiono mu niemieckie dokumenty. Szpulman dostał się pociągiem do Chełma. Tam Piskorek zaprowadził go do swojego krewnego, Wojciecha Piórkowskiego, a dzięki jego pomocy Szpulman przedostał się do innych Żydów.

Po upływie kilku miesięcy do domu Piskorka w Kowlu zapukał żandarm. Towarzyszył mu tłumacz Ochman. Kazimierza nie było w domu, więc żandarm kazał żonie Piskorka przekazać, aby mąż stawił się w siedzibie żandarmerii. Wieczorem, już po powrocie, Kazimierz Piskorek udał się ze znajomymi – Józefem Wrześniewskim i Franciszkiem Szulcem – do tłumacza Ochmana. To właśnie od niego dowiedział się, że żydowska policja z Chełma przesłała pismo zawiadamiające o udzieleniu pomocy Szpulmanowi.

Kazimierz Piskorek zamierzał jeszcze w nocy uciec z rodziną. Następnego dnia udał się jednak do żandarmerii w Kowlu, skąd przewieziono go do Równego. Los Piskorka jest nieznany*. Najprawdopodobniej został rozstrzelany w marcu 1943 r. Ukrywana w domu Piskorka rodzina żydowska zdołała uciec, a Józef Szpulman przeżył wojnę.