KARTKA Z KALENDARZA – ANTONI CICHOŃ
- Strona główna
- Aktualności
- Kartka z kalendarza – Antoni Cichoń
– Panie Antoni kochany – złoty pomnik panu wystawimy, jak się to skończy – ze łzami w oczach dziękowała Żydówka. Zresztą nie ona jedna. Polak, pracując pod nosem Niemców, przekazywał do obozu w Płaszowie leki, pieniądze, listy. W pamięci miał obraz niemieckiego mordu na dzieciach i ich matkach w krakowskim getcie. Gdy pracował w Pustkowie, instruował więzionych, jak odcinać prąd w ogrodzeniu, żeby dało się uciec. W mieszkaniu czekali na niego żona i syn. Za jego codzienną pomoc groziła im śmierć. Po wojnie Cichoniowie osiedli w Bielsku. – Dyrektorem pan zostaniesz, tylko do partii trza się zapisać – usłyszał w pracy propozycję. Odmówił. Odtąd przy każdej awarii maszyn go przesłuchiwano, zarzucając mu sabotaż i… antysemityzm. Obiecanego pomnika nigdy nie doczekał.