– Franiu, no pewnie, że pomogę. Dwóch u siebie pomieszczę – odparł po zastanowieniu Gerwazy. I jak powiedział, tak zrobił. U Franciszki Librowskiej i jej synów zamieszkałych we wsi Kolonia Kietlin k. Radomska tłoczyły się w stodole rodziny Chęcińskich i Bugajskich. Na co dzień Żydzi przebywali w ukryciu, w nocy zaś wychodzili na podwórze, by zaczerpnąć świeżego powietrza. U Librowskich mieli ciasno, stąd Gerwazy zaoferował miejsce u siebie. Sytuacja ta trwała do dnia, w którym do gospodarstwa Librowskich przyszli nieumundurowani Niemcy z Radomska. Najpierw wyprowadzili syna Władysława i zastrzelili go. To samo spotkało Franciszkę i najprawdopodobniej drugiego syna. Potem Niemcy wyprowadzili 8 Żydów ze stodoły i także ich rozstrzelali. „Po dokonanym zabójstwie sołtys Kolonii Kietlin Stanisław [Julian?] Rybak musiał wyznaczyć ludzi do wykopania dołu za stodołą obok leżących zastrzelonych ludzi”.

Gerwazego Bieńkowskiego również rozstrzelano. Są jednak rozbieżności, czy zginął razem z Librowskimi, czy też został wyprowadzony poza wieś, w stronę Płoszowa, i rozstrzelany w czasie próby ucieczki. Niektóre źródła podają, że jego egzekucja nastąpiła przed obławą na Librowskich, a inne – że po tamtej tragedii.

28 listopada 1943 r. po egzekucji i zakopaniu ciał spalono stodołę, w której ukrywali się Żydzi. Po wojnie zwłoki Polaków przeniesiono na cmentarz w Teklinowie. Gerwazy Bieńkowski spoczął na cmentarzu w Kietlinie.