KARTKA Z KALENDARZA – WŁADYSŁAW SAJKOWSKI
Dla młodziutkiego Władka strach nie istniał. Ludzie, z którymi od dziecka się przyjaźnił, a których Niemcy stłoczyli teraz w gostynińskim getcie, potrzebowali pomocy. Byli głodni, pozbawieni godności i nadziei. Władek przemycał dla nich mąkę, chleb, mleko, ziemniaki, czasem miód. Naraz gruchnęła wiadomość: getto będzie zlikwidowane. Przed drzwiami Polaka stanęła 6-osobowa rodzina Szloma Motyla. Chłopak chwycił za łopatę i wykopał dla nich piwnicę. – Niemcy się tu nie zbliżą, boją się psa – uśmiechnął się Władek, poklepując swojego owczarka.
Motylowie spędzili tam tydzień – aż ktoś doniósł, że w okolicy są Żydzi. Władek umieścił ich wtedy u zaprzyjaźnionej rodziny Kliglichów. Dwa tygodnie później dostał list od Szloma: „Dziękujemy! Udało nam się przedostać do Warszawy”.