KARTKA Z KALENDARZA – SZCZEPAN MADEJ
– Elżuniu, ty mnie nie pytaj, jak tam jest… W getcie jest piekło – łamiącym się głosem opowiadał młodziutkiej żonie Szczepan. Był strażakiem, gasił płonące getto, a przy okazji… potajemnie wywoził stamtąd Żydów. Ukrywał ich za sprzętem gaśniczym i wysadzał na Młocinach. O konsekwencjach nie myślał. Ludzi po prostu trzeba było ratować. Ilu ich wywiózł i ilu ocalało – wie tylko Bóg.
Elżbieta nosiła w sercu wiele rodzin, sąsiadów, przyjaciół, z którymi na co dzień widywała się przed wojną. – Wszyscyśmy żyli w zgodzie, wszyscyśmy się znali, pomagaliśmy jeden drugiemu. I naraz ktoś nas rozdzielił, pozbawił człowieczeństwa. Dlaczego? – ubolewała Elżbieta. Tęskniła za Dziunią, przyjaciółką z Pruszkowa. Jej rodziców zgładzono, a co stało z nią – tego nigdy się nie dowiedziała.