Ogołocone z liści gałęzie smagały twarz Polki przedzierającej się przez listopadowy las. Kobieta jednak tego nie czuła. W uszach boleśnie rozbrzmiewał jej strzał z niemieckiego karabinu. Ten, który zabił jej tatę – 82-letniego Jana Kalinę. Genowefie Szeleś udało się zbiec z resztą domowników, ale jej ojciec już nie dał rady. Niemcy rozprawili się z nim pod domem jego córki w Rytwianach k. Staszowa. Nie mogli przecież puścić płazem wsparcia, jakiego Polacy udzielili Żydom ukrywającym się w pobliskim lesie. W samym domu Szelesiów znaleźli sześć osób pochodzenia żydowskiego. Ich krew sowicie zrosiła tamtejszą ziemię. Był listopad 1943 roku.