Jan Bąkowski i jego syn Edward - zamordowani za pomoc Żydom
מקום
Sabinów
אנשים
Bąkowski Jan
Bąkowski Edward
Po policzkach Anny i jej córki Celiny z wolna płynęły łzy. Stały bezradnie nad jeszcze ciepłym ciałem Jana – męża i ojca czworga dzieci. Jeszcze chwilę wcześniej w ich serca tliła się nadzieja, że mężczyzna może przeżyje. Teraz jednak wszelkie oznaki życia ustały. Zrozpaczonym kobietom nie mieściło się w głowie, że mogło dojść do tak potwornej tragedii. Jeszcze dzień wcześniej nic jej nie zapowiadało…
Od wiosny 1942 r., czyli od ponad półtora roku, ukrywało się u nich, w Sabinowie (pow. tomaszowski), trzech Żydów z Jeżowa. Jan przyszykował im kryjówkę w szopie, ale ponieważ w okolicy nic podejrzanego się nie działo, na posiłki mężczyźni przychodzili do domu. Wydawało się, że są bezpieczni, aż tu nagle ich dom otoczyli Niemcy. Ktoś musiał ich przyobserwować i donieść…
Celina obierała akurat ziemniaki na obiad, oprócz niej w domu byli jej rodzice, brat Edward i jeden z żydowskich krawców – Benedykt (ok. 30 lat). Pozostali dwaj Żydzi – Kisiel (ok. 40 lat) i Jankiel (ok. 25 lat) – mieli szczęście być w tym czasie poza domem Bąkowskich, u znajomych. Najstarsi synowie: Stefan i Stanisław, też byli nieobecni. Hitlerowcy wpadli jak burza: „Brać ich!”. Benedykt stał sparaliżowany. Najmłodsza z dzieci Celina zdążyła ukradkiem wsunąć do kieszeni taty nożyk. Niemcy wyprowadzili natychmiast z domu Jana, Edwarda i Benedykta. – Wsiadać na wóz! – warknął po niemiecku jeden z funkcjonariuszy. Odjechali w kierunku Węgrzynowic. W domu zostały Anna i Celina. Wyszły na ganek, nie mogąc się otrząsnąć po tym, co zaszło. Z oddali dały się słyszeć strzały. Kobiety rzuciły w stronę, skąd dobiegły złowrogie huki. Przy drodze znalazły rannego Jana. – Tato, tatusiu… – obolałym głosem wykrztusiła Celina. Przyklękła przy ojcu i chwyciła go za rękę. Czas uciekał. Kobiety co prędzej zaniosły go do domu, by opatrzyć rany. Kula ugodziła go w szyję. Hitlerowcy otwarli do niego ogień po tym, jak niepostrzeżenie przeciął nożykiem, który dostał od córki, pętające go sznury i wyskoczył z wozu. Nocy nie przeżył. Był listopad 1943 roku. Anna, z obawy przed Niemcami, uciekła. Ukrywała się do połowy 1944 r. – wtedy to została aresztowana. Do końca wojny więziono ją w Tomaszowie Mazowieckim. Celina została w domu. Nazajutrz wrócili Niemcy. Dziewczyna widziała, jak czterech z nich z pomocą sąsiada zakopuje ciało jej ojca w pobliskim lesie.
Uprowadzony Edward Bąkowski (17 lat) trafił zaś najpierw „do piwnic do Węgrzynowic, gdzie był Niemiec Lange”. Następnie przewieziono go do Tomaszowa Mazowieckiego. Tam prawdopodobnie został rozstrzelany.
מסמכים
אין חומרים נוספים