– Stasiek, po starej znajomości… błagam cię… mnie nie, ale córkę mi weźcie, przechowajcie ją… Ona ma ledwie dziesięć lat, życie przed nią – ze łzami w oczach prosił Stanisława Kucharskiego niejaki Drechsler, Żyd, z którym Kucharscy przyjaźnili się jeszcze przed wojną. On sam pozostał w starachowickim getcie. Dziewczynka przebywała w starachowickim mieszkaniu u Stanisława i Kazimiery Kucharskich około miesiąca. – Tatko, nie ryzykujcie dłużej, jest coraz niebezpieczniej… Powiedz Drechslerowi, żeby wyszukał dla córki bezpieczniejszej kryjówki – prosiła ojca Helena. – Napisałam do niego list w tej sprawie, przekażesz mu go jakoś? – zapytała. – Nie będzie łatwo, ale spróbuję. Wiem, że na dłuższą metę i dla nas, i dla niej ta sytuacja jest niemożliwa – przyznał Kucharski. I poszedł. Ktoś jednak przyuważył, jak tego dnia Kucharski kontaktował się z dawnym przyjacielem. Wieczorem u drzwi stanęło gestapo. Funkcjonariusze zabrali i Stanisława, i dziewczynkę. Losy Żydówki nie są znane. Kucharskiego przewieziono 24 marca 1943 roku do więzienia w Radomiu. Sąd Specjalny skazał go na karę śmierci za ukrywanie Żydów. Wyrok wykonano 25 września tego samego roku.