Nie było aresztu, nie było przesłuchania, nie było posiedzenia sądu. Jeden strzał i po wszystkim. Niemcy pofatygowali się do domu Ludwika Kani we wsi Stobierna i tam, na podwórzu, wymierzyli mu swoją sprawiedliwość. Polak miał 33 lata, a jego sumienie obciążała pomoc udzielana osobom pochodzenia żydowskiego. Do zbrodni doszło w czerwcu 1943 roku. Jego ciało pochowano na cmentarzu w Zawadzie.